sobota, kwietnia 19, 2008

Sobotni poranek


Aaaach.... Sobotni poranek...
Najpierw kawka, gazetka, a potem śniadanko z mężem.
Chciałam dzisiaj zrobić coś bardziej śniadaniowo-weekendowego i przypomniały mi sie placuszki Nigelli.

To był pierwszy odcinek jej filmu, który widziałam - "Forever Summer with Nigella". Czarnooka piękność w satynowym szlafroku przyrządza śniadanie dla dwóch brzdąców. Wszystko się dzieje w pięknym wielkim domu nad morzem. Byłam wtedy nią zafascynowana. Zaczęłam oglądać każdy odcinek, nagrywać na video, oglądać jeszcze raz i spisywać przepisy. Ona w dużej mierze otworzyła mi oczy na moje kulinarne możliwości.
Teraz mój zachwyt już trochę opadł. Rozczarowała mnie szczególnie ostatnio, podając w filmie "przepis" na coś w rodzaju zupy mlecznej - porwij bułkę na kawałki, wrzuć do miski, posyp cukrem i zalej gorącym mlekiem... Rozumiem, że ceni ona sobie prostotę, ale myślę, ze pewnych granic nie można przekraczać nawet w kuchni.
Ale powróćmy do placuszków.
Są bardzo smaczne, bardzo delikatne, rozpływające się w ustach. Trzeba uważać przy smażeniu. Moje w większości były zbyt przyrumienione. :)

Placuszki serowe Nigelli

3 jajka
2 łyżki cukru
cukier waniliowy lub ekstrakt waniliowy
1 kubeczek serka naturalnego, np.Ostrowia (200 g)
1/2 szklanki mąki

Żółtka ubić z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę. Dodać partiami serek i mąkę, cały czas miksując. Osobno ubić białka na sztywno. Delikatnie wmieszać łyżką białka do masy serowej. Nakładać łyżką na rozgrzany olej placuszki o średnicy ok. 10 cm, smażyć minutę z każdej strony. Lepiej żeby ogień nie był zbyt duży, bo szybko się przypalają.
Podawać z owocami, jogurtem, dżemem, śmietaną bitą lub kwaśną - jak kto lubi.
Porcja na dwie osoby.

Brak komentarzy: