piątek, czerwca 29, 2012

Pożegnanie truskawek


Byłam dzisiaj na moim ukochanym bazarze w Falenicy. Okazało się, że jestem szczęściarą, bo mieszkam 2 przystanki od niego, a niektórzy przyjeżdżają tu z drugiego krańca miasta. A ja, jak tylko zaświeci słońce, biorę młodszą córkę w chustę, starszą za rękę, i jedziemy na zakupy. Kilka rundek, żeby zapoznać się z cenami, podjąć decyzje co wybrać, przywitać się z każdym sprzedawcą, wypytać, a potem zakupy. Bazar tętni życiem, dzisiaj na prawdę nie wiedziałam, w co ręce włożyć. Są oczywiście już czereśnie, ale też porzeczki, agrest, jagody. Staniała fasolka szparagowa, dorwałam też świeży groszek zielony. No i ku mojej radości okazało się, że są jeszcze truskawki! Pan powiedział, że będą najwyżej do wtorku. Następnie wizyta w pobliskiej bibliotece (Gombrowicz, znów Gombrowicz), następnie plac zabaw i powrót do domu. Uff, ciężko było:) Na pokrzepienie był koktajl truskawkowy (truskawki plus jogurt naturalny zmiksowane w blenderze).
Puenta jest taka: biegiem po ostatnie truskawki!

Truskawki suszone

truskawki
nóż
papier do pieczenia
piekarnik:)

Umyte i odszypułkowane truskawki pokroić w cienkie plasterki, poukładać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawić do pieca nagrzanego do 100st. Suszyć ok. 2 godzin (sprawdźcie, czy Wasz piec ich nie przypala - piec piecowi nie równy). Zostawić w wyłączonym piekarniku najlepiej na noc. Przełożyć do słoików lub szczelnych pudełek plastikowych. Można dodać do ciasteczek, muffinek, albo muesli.
Polecam!


Brak komentarzy: