"Ten dość odrapany stary dom, zwyczajny jak wszystkie inne wokoło, można by teraz określić: czerwono-złota konfitura na olśniewająco białym tle. Czerwone geranium w skrzynkach okiennych. Girlandy z kolorowej bibuły okręcone na poręczach. I nad drzwiami dębowy szyld: ręcznie pisane czarne litery:
La Celeste Praline
Chocolaterie Artisanale
(...)Zobaczyłem tę wystawę z bliska dzisiaj rano. Na białej marmurowej półce ułożone rzędem niezliczone bombonierki, trąbki ze srebrnego i złotego papieru, rozety, dzwonki, kwiaty, serca i długie skręty różnobarwnych wstążek. W szklanych dzbankach i naczyniach są czekoladki, pralinki, całuski, trufelki, bakalie, owoce kandyzowane, piramidki orzechów laskowych, muszle z czekolady, skrystalizowane płatki róż i fiołki... W cieniu na pół spuszczonej żaluzji połyskują jak skarby w głębinie morza, czy też w jaskini Aladyna..."
La Celeste Praline to sklep i pijalnia czekolady pani Vianne, bohaterki książki Joanne Harris pt. "Czekolada".
La Celeste Praline - niebiańska czekoladka. Chciałoby się wyjechać gdzieś do małego miasteczka we Francji i otworzyć tam taki sklepik. Samemu wyrabiać czekoladki, podawać klientom gorącą czekoladę do stolika i wybierać specjalnie dla nich łakocie, które na pewno im zasmakują.
Zanim jednak przeniesiemy się w dalekie strony, możemy uraczyć czekoladowymi truflami naszych bożonarodzeniowych gości.
Trufle czekoladowe
200 g gorzkiej czekolady (co najmniej 55% kakao)
250 ml śmietanki kremówki
50 g masła
wiórki kokosowe, kakao lub orzechy do obtaczania
Śmietankę podgrzewamy, ale nie gotujemy. Czekoladę łamiemy, wrzucamy do miski i zalewamy gorącą śmietanką. Mieszamy dokładnie, aż składniki się połączą. Studzimy do letniości.
Masło siekamy i dodajemy, mieszamy aż się wchłonie.
Przykrywamy folią i wstawiamy na co najmniej dwie godziny do lodówki (lepiej nawet na 4-5 godzin, zależnie od mocy lodówki) - masa powinna być gęsta, sztywna, dająca się formować. Można do masy dodać posiekane orzechy lub w każdą czekoladkę włożyć jeden orzech laskowy.
Na talerz wysypujemy kakao, wiórki czy też posiekane orzechy. Nabieramy masę łyżeczką, formujemy delikatnie ręką kulki i obtaczamy w wybranej posypce. Wykładamy na naczynie i trzymamy w lodówce do chwili podania (przetrwają tak ponad 10 dni).
Wychodzi z tego ok. 35 trufli.
Moja masa nie zgęstniała odpowiednio po dwóch godzinach, więc po obtoczeniu wiórkami kładłam trufle na malutkich wafelkach (pociętych na kawałki andrutach). Czekoladki były trochę za miękkie, ale bardzo dobre. Lepsze po przeleżeniu nocy w lodówce.
Przepis pochodzi z magazynu Elle.
To moja pierwsza propozycja na przepis Kuchni Świątecznej i Noworocznej.
3 komentarze:
Sliczne czekoladki! :)) Na pewno rozpływają się w ustach, wyglądają pysznie:)
Dzięki:)
Witaj Buncia, dziękuje za odwiedziny i wzajemnie Cie odwiedzam. :)
Trule zachecajace. :)
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz