wtorek, listopada 18, 2008

Zupa gulaszowa. Uwielbiam.

To moja ulubiona zupa, mogłabym ją jeść codziennie. To smak mojego dzieciństwa, dalekich krajów. Jadłam ją pierwszy raz w Wiedniu jako dziecko. Zdaje się, że mama kupowała ją w puszkach i podgrzewała. Potem szukałam tego smaku w Polsce, ale na próżno. Po paru latach pojawiły się zupy gulaszowe w proszku, które ten smak imitowały, a teraz można już kupić gulaszową w kartonie.
Ale teraz to ja już mogę ugotować ją sama!

Danie idealne na zimne dni, z ciemną bułką grubo posmarowaną masłem. Mmmm...


Zupa gulaszowa

przepis na ok. 2 litry zupy

włoszczyzna
1 liść laurowy
2 ziarna ziela angielskiego
ok. 30 dkg mięsa wołowego, pokrojonego na cienkie paseczki
1 puszka pomidorów
1 cebula
1 papryka
1 duży ziemniak
ząbek czosnku
papryka słodka
szczypta papryki ostrej
szczypta pieprzu cayenne
szczypta majeranku
sól, pieprz

Gotujemy z włoszczyzny wywar - obrane warzywa kroimy na pół i gotujemy z liściem laurowym i zielem angielskim aż będą bardzo miękkie. Warzywa wyrzucamy. Ewentualnie można zastąpić wywar kostką rosołową.
Mięso powinno być pokrojone na małe kawałki, ja kupuję mięso na boeuf strogonow. Na patelnie wlewamy oliwę, rozgrzewamy i sypiemy na nią słodką paprykę w proszku (to klucz do sukcesu!). Mieszamy, aby połączyła się z oliwą i na to wrzucamy partiami umyte, posolone i popieprzone mięso. Smażymy aż będzie całkiem usmażone, wrzucamy do wywaru i czynność powtarzamy z resztą mięsa. Na oliwie smażymy również posiekaną drobno cebulę i paprykę, i wrzucamy do zupy. Ziemniaka obieramy, kroimy w drobną kostkę, wrzucamy do zupy. Dodajemy pomidory, rozgnieciony ząbek czosnku i przyprawiamy. Gotujemy, aż zupa zgęstnieje, składniki się połączą, a ziemniaki nie będą surowe.
Dobra na drugi, trzeci dzień.

Polecam!!!

4 komentarze:

Tilianara pisze...

Hmmm, zajadanie takiego dania z bułeczką z masłem ... poezja :)

Komarka pisze...

Ja też uwielbiam :) Obowiązkowe danie jesienno-zimowe w moim domu :)

buncia pisze...

No to widzę, że nie jestem odosobniona:)
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

No słusznie, aż się wzruszyłam tym Wiedniem, tak było. Była pyszna.

Mum